Porządek — fanon autorstwa użytkownika Fox1010. Opowiada o przełomowej batalii Najwyższego Porządku nad Mexallar oraz jego dalszych dziejach - burzliwej historii walk na wielu frontach - z Konfederacją Lojalistów, Nową Republiką i Heptarchią.
Treść[]
Prolog[]
Dolina Mrocznych Lordów, Korriban
1 IV 9 ABY
W obozie zjednoczonych sił Republiki Systemowej i Nowej Republiki panował względny spokój. Gdzieniegdzie można było spostrzec przechadzających się żołnierzy, którym takiego odpoczynku brakowało od dawna. Od kilku tygodni bowiem nieustannie posuwali się coraz dalej za linię frontu, przełamując kolejne barykady wojsk Zakonu Sithańskiego Ognia, zatrzymując się jedynie na krótkich postojach. Teraz jednak sprzymierzeńcy rozbili obóz na gruzach zdobytej rafinerii, u wrót wąwozu łączącego równiny z pierwszym polem grobowców starożytnych lordów Sithów. Dowództwo regimentu planowało dalsze posunięcia, ale ze względu na dość duży postęp w drodze ku Akademii Sithów, będącej strategicznym punktem obrony, oraz względnie duże straty podjęto decyzję o tym, by zaczekać, aż nadejdzie wsparcie. Major Atton Kryze, dowódca sił Konfederacji i zastępca dowódcy całego obozu stał oparty o kamienny filar tuż za bramą obozu i wpatrywał się w horyzont, czekając na wschód słońca, który miał niebawem nastąpić. Myślał o swoim trzyletnim synu i żonie, czekających na niego w bezpiecznym, wolnym od wojny Hawk's Nest. Nie widział ich od paru miesięcy, ale wiedział, że wygrana tej bitwy jest priorytetem, skoro jego własny ojciec również zostawił dom i zdecydował się osobiście dowodzić wojskiem, a zwrócenie się z prośbą o pomoc do Republiki znaczyło już tylko jedno - zmasowany atak i unicestwienie zagrożenia miały większą wartość niż jego duma, a to zdarzało się nieczęsto. Z zadumy wyrwał go dźwięk kroków zbliżającego się Maximiliana Kryze'a - jego starszego o kilka minut bliźniaka.
— O czym myślisz? — zapytał z zaciekawionym wyrazem twarzy, ale nim Atton zdążył mu odpowiedzieć, znany ze swoich niezamykających się ust, dodał — Pułkownik Phenn mówi, że siły generał N'rah dotrą do nas wieczorem. Czekaj. Widzisz to?
— Co? — zapytał kompletnie zbity z tropu mężczyzna.
— Tam, u góry, jacyś ludzie. Pewnie zwiadowcy. Trzeba ich zdjąć, zanim nas zobaczą!
Nie marnując chwili, Max ruszył w kierunku znajdujących się na krawędzi wąwozu postaci. Wbiegł po naturalnych schodach i, wspomagając się swoimi umiejętnościami użytkownika mocy po niedługiej chwili znalazł się na szczycie. Bez wahania wyciągnął swój miecz świetlny i spojrzał w kierunku potencjalnych przeciwników. Wtedy uświadomił sobie, w jak trudnej sytuacji się znalazł — to nie byli zwykli zwiadowcy. Blask wschodzącego słońca ukazał mu postaci trzech, zakapturzonych sithańskich akolitów, którzy lekko zdezorientowani jego obecnością również sięgnęli po swoją broń świetlną i stanęli z nim do walki. W tym samym czasie Atton zdołał sprowadzić oddział żołnierzy, którzy pełnili wartę i sam ruszył na pomoc bratu. Podejście było jednak zbyt strome i dostanie się na górę mogłoby zająć oddziałowi zbyt dużo czasu. Ujrzał jednak, że jedyny już przeciwnik brata stoi na skraju skały i, korzystając z chwili, rozkazał jednemu z żołnierzy strzelić we fragment kamiennej ściany. Mężczyzna trafił i Sith stracił grunt pod nogami. Ostatnim zamachem zdołał jednak złapać młodego Kryze'a za rękaw i obaj polecieli w dół, po czym uderzyli z głośnym hukiem o ziemię. Dowódca zamarł, ale po chwili wyrwał się z impasu i ruszył w stronę leżących mężczyzn. Sith nie dawał żadnych znaków życia, ale Max był jeszcze przytomny. Nie było po nim widać bólu, ale wiązało się to zapewne z utratą czucia. Widząc, że jego bliźniakowi zaraz stanie serce, odezwał się:
— Posłuchaj mnie uważnie, Atton. Nie biegnij po pomoc, tylko słuchaj, bo muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego. To nie byli zwiadowcy, tylko straż przednia. Z góry zobaczyłem, że nadchodzi tu kilka batalionów wroga. Musisz ich pokonać. Zajmiesz tą przeklętą planetę i zabijesz tego przeklętego świra, przez którego się tu znaleźliśmy. — po tych słowach Max kaszlnął, ale mówił dalej do brata, którego oczy naszły łzami — Jest tylko jedna rzecz, o którą muszę Cię poprosić.
Atton przybliżył się bliżej do brata, a ten wypowiedział mu swoją ostatnią wolę, kaszląc przy tym, co nie przeszkodziło jednak w jego zrozumieniu.
— Obiecaj mi. Musisz mi to obiecać, żebym mógł odejść w spokoju. Tylko to się teraz dla mnie liczy. Obiecaj. — prosił coraz słabszy Max.
— Obiecuję. — odpowiedział Atton, dla którego prośba brata była zaskoczeniem, ale nie był w stanie mu odmówić. Nie krył również już swoich łez.
Gdy to usłyszał, konający Kryze po raz ostatni się uśmiechnął. Był spokojny. Umierał pierwszego kwietnia, w dzień, który zawsze z bratem celebrował tak, że omal nie doprowadzało to ich matki do zawału. I do tego był przy nim brat. Nie mógł sobie wyobrazić piękniejszej śmierci. Słysząc maszerujące wojska, w taki dzień, o świcie, a do tego w ramionach brata.
— Ret'urcye mhi, Atton. — wyszeptał Max.
— Ret'urcye mhi, vod. — odpowiedział Atton. — Żegnaj, bracie.
Postacie | Stworzenia | Modele droidów | Wydarzenia | Miejsca |
Organizacje i tytuły | Rasy rozumne | Pojazdy i statki | Broń i technologia | Różne |
Postacie
Postacie główne
|
Postacie poboczne
|
Wydarzenia
|
Miejsca
|
Organizacje i tytuły
|
Rasy rozumne
|
Broń i technologia
|
Różne
|