Biblioteka Arkanii
Advertisement
Biblioteka Arkanii

Był to najzwyklejszy dzień w wiosce Remo. Niektórzy uprawiali rosnące na Mandalorze rośliny, inni wykonywali zlecenia i wracali z mnóstwem kredytów. W ten też dzień Dather poszedł trenować do swojego mentora, mistrza Suvera. Wszedł powoli do domu mistrza. Wszędzie było pełno łupów wojennych, starych zbroi czy blasterów. A na samym środku pokoju, sam stał mistrz we własnej osobie. 

-Witaj, Dather. Przyszedłeś po trening, zgadza się?

-Właściwie to...tak.

-Dobrze więc, synu, zaczynajmy. Pod koniec treningu mam ci coś ważnego do powiedzenia.                            

2500128 sierra-nevada-de-santa-marta--wioska-indian-kogi

Wioska klanu Remo


Tak więc Dather trenował zgodnie z rutyną. Chciał być dobrze wyszkolonym najemnikiem, jak inny członkowie klanu.Pod koniec treningu mistrz zawował go do siebie. Zawołał też niewolnicę, która przyniosła jedzenie oraz wino.           

Dather Remo

Dather Remo w zbroi swojego mistrza

-Słuchaj, Dather, myślę, że trenujesz już ostatni raz.

-Jak to? Odchodzisz?

-Nie wiem. Ale czuję, że niedługo to się zdarzy. Nie jestem Jedi i tym bardziej nie jestem wrażliwy na Moc, ale czuję, że zbliża się jakieś niebezpieczeństwo.

-No a co ze mną? Nie możesz przecież mnie tak po prostu opuścić!

-Każdy ma swój czas, Dather. Kiedyś to zrozumiesz. A co do twojego pytania, to już sam powienieneś wiedzieć, że staniesz się tacy jak inny członkowie wioski. Będziesz łowcą nagród. Najemnikiem, który wykonuje zlecenia dla bogatych oficjeli i gangsterów, aby dla nich łapać lub zabijać kogo zechcą i zdobywać dużą sumę w kredytach. Nim właśnie będziesz. Tak jak każdy w tej wiosce. Tak jak ja, tak jak twój ojciec...

-Znałeś mojego ojca.

-Ech... Kiedyś ci opowiem. Ale jeszcze  nie teraz. 

-No to...żegnaj. mistrzu.

I Dather wrócił do domu. Nagle jednak usłyszał wielki wybuch. Dom zaczął się sypać i się zawalił. Ledwo żywy Dather słyszał jeszcze dźwięki blasterów, wybuchów, maszyn..... Nagle stracił przytomność.


-Baronie, skończyliśmy robotę. Rozwalilismy tą wioskę. Niestety, straciłem wielu ludzi.                                       

Najeźdźca

Najeźdźca

-Jesteś pewnien, że nikt nie przeżył, kapitanie? - Odpowiedział surowym tonem baron.

-Raczej tak. Nikt by tego nie przeżył, hehe. - Oznajmił kapitan.

-Mam nadzieję. I odpowiadasz mi głową, jeśli któryś z tych podłych Mandalorian przeżył w tej wiosce. A teraz wracamy!

Baron, kapitan i żołnierze odlecieli. Nagle z ruin domu wygramolił się Dather. Był wpół żywy. Cudem udało mu się przeżyć. Wstał i rozejrzał się po wiosce. Wszędzie z domów pozostały ruiny. Spotrzegł nagle... martwego mistrza Suvera.

-Jasna cholera, ty też mistrzu? Ci najeźdźcy zabili każdego! Każdego!!!


Dather wstał i podszedł do zwłok swojego dawnego mistrza. Zdjął hełm i zbroję.

-Hmm, myślę, że będzie pasować. - Rozmyślał, po czym ją założył. Pasowała jak ulał.

Potem w zgliszczach  wioski znalazł myśliwiec. 

- Wiem co zrobię. Zostanę łowcą nagród, jak to mówił mistrz Suver. Będę ostatni z klanu Remo! Zbiorę dużo kredytów, zakupię broń i rozsprawię się z tamtymi zasranymi najeźdźcami!

Po czym Dather wszedł do myśliwca i odcleciał. Odleciał z chęcią zemsty.



Ciąg dalszy nastąpi...

Advertisement