Obce historie - najczystszy, nikomu nie znany fanatyzm, nawiązujący do EU.
Zasady[]
Każdy może dodać swoje wątki do tej historii, wpisując treść w odpowiednim miejscu sekcji "fabuła". Po dokonaniu zmian należy dodać kategorię ze swoim nickiem.
Fabuła[]
Era Przed Republikańska[]
Era Starej Republiki[]
Era Upadku Starej Republiki[]
Era Imperium[]
Era Nowej Republiki[]
Valerio?[]
- Valerio? Wycofaj się póki możesz - usłuszał admirał Reggio.
- Wiesz dobrze, że jestem żołnierzem; jestem tu by bronić wartości w które wierzę. Nie rzucę broni dopóki nie wygramy - odpowiedział mężczyzna
- Piękny dzień by umrzeć... - odpowiedziała kobieta
Mężczyzna zerwał się z łóżka.
- To tylko sen - powiedział sam do siebie - wydawało mi się, że ona tu była... Moja... Lille. Admirał Reggio rozejrzał się po małym pokoju. W półmroku zobaczył, że jego tymczasowi "współlokatorzy" śpią dalej. Ponownie położył się do łóżka z nadzieją, że szybko zaśnie.
Świt. Na Coruscant zaczynało się robić jasno. Valerio, (choć dawno się nikt tak do niego nie zwracał) od dawna już nie spał. Po zebraniu oficerów wszystko było już jasne. Admirał miał dowodzić jedną z grup szturmujących pozycję Rebeliantów przed wejściem do pałacu Imperialnego. Po krótkiej odprawie wszyscy udali się do swoich kwater po niezbędny im sprzęt.
- Jestem żołnierzem - pomyślał w drodze Reggio - urodziłem się by umrzeć z balsterem w ręku.
W pośpiechu ubrał wzmocnione buty, ochraniacze na łokcie i kolana oraz rękawice. Ustawił się na czele jednej z dwóch kolumn. Spojrzał na stojącego na równi z nim Clay'a. Miał on na sobie białą zbroję szturmowca i czerwony pas na ramieniu.
- Ku chwale Imperium - krzyknęli i równocześnie wymaszerowali.
Byli już przy drzwiach, gdy Admirał usłyszał kobiecy głos.
- Valerio - początkowo cicho - Valerio! Piękny dzień by umrzeć.
Reggio odwrócił się, ale zobaczył tylko szturmowców.
- Już niedługo moja droga - powiedział sam do siebie
Nacisnął przycisk i ogromne wrota się uchyliły. Jednocześnie usłyszał odgłosy wydawane przez AT-AT'y. Zacisnął ręce na swoim karabinie. Czas ciągnął się w nieskończoność. Gdy szpara była już dostatecznie duża, Valerio Reggio skoczył w stronę nieprzyjaciela.
Jakieś pięć metrów od niego stał zaskoczony żołnierz. Za nim były barykady i ciężkie karabiny blaserowe oparte na niej. Bez wachania pobiegł do żołnierza. Rebeliant ani drgnął. Admirał szybko przełożył karabin do lewej ręki. W międzyczasie usłyszał dzwięk ciężkich karabinów balsterowych, które zaczęły strzelać. Popatrzył w oczy wroga. Mógł mieć około dwudziestu lat. Bez wachania uderzył go z pięści w twarz i kopnął go w brzuch. Rebeliant pod wpływem ciosu uderzył plecami o barykadę. Reggio chwycił balser i oddał dwa strzały. Rażony pociskiem żołnierz padł na ziemię, cały dygocząc. Karabiny na barykadach nie przestawały strzelać.
CDN