Kultyści Czarnego Krzyża to osoby, które wyznają wiarę Zakonu Czarnego Krzyża, jednocześnie nie będąc pasowanymi na rycerzy. Kultyści to ogromne zagrożenie dla społeczeństwa, powoli wyniszczający państwa od środka manipulacjami i zbrodniami, oraz bezustannie knujący za plecami innych mieszczan i szlachty.
Kulty Czarnego Krzyża to zwykli cywile oddani swojej dziwacznej sprawie, porozumiewający się z Zakonem i otrzymujący od nich rozkazy tylko poprzez Thralli - najwyżej postawionych kultystów, mających dostęp do władz Zakonu.
Opis[]
Od początku zdrady Zakonu, wielu Waeltczyków którym znudziła się dyscyplina panująca w królestwie twierdziła, że otwarcie popiera Rycerzy Czarnego Krzyża. Kiedy Zakon Dremodey został wysłany do Waeltskich miast, wsi i osad aby "zamknąć mordy" osobom, które popierają Czarny Krzyż, wiele z tych osób uciekło i rozpierzchło się po całej Eaucie, poruszając się kanałami, lochami, jaskiniami, bagnami i lasami.
Szybko uwielbienie dla Czarnego Krzyża, oraz tego co sobą reprezentował rozniosło się wśród kmieci i biedaków, którzy zobaczyli w walce za sprawę rycerzy szansę na to, aby otrzymać wreszcie szacunek, godziwe warunki życiowe, lub po prostu żeby zemścić się na Waeltskiej - oraz swojej, lokalnej - szlachcie za lata poniżenia, upokorzenia i sterczenia w cieniu. Z czasem do kultu zaczęli doczepiać się też rozmaici przestępcy, zbiegli skazańcy, oraz inni degeneraci.
Obecnie, Kulty Czarnego Krzyża występują w niemal całej Eaucie, a nawet zaczynają pojawiać się w Han-Pai, Cesarstwie Ming, Imperium Aaronów i w koloniach Yakasheent oraz Vispanola. Krążą nocami po brukowanych uliczkach miast, drogach polnych i lasach, zamaskowani w brudne kaptury, szukając ofiar lub osób które mogą szantażem - lub dobrowolnym przedstawieniem jej postulatów Zakonu - przekonać do walki za sprawę.
Przynależność do Kultu Czarnego Krzyża jest karana więzieniem lub karą śmierci w niemal wszystkich krajach Eauty, a najsurowsze kary za przynależność do Kultu wydaje Waelt.
Organizacja[]
„ | Kiedy odetniesz nam rękę, wyrośnie nam następna! Ludzie mogą umierać, ale IDEE są NIEŚMIERTELNE!
— Udo Wigenstein, Jermański Kultysta, ostatnie słowa przed skazaniem na szafot
|
” |
Kulty to luźne grupy, które raczej przypominają ugrupowania kolegów, ciągle starających się spowodować jak największe kłopoty i ból społeczeństwu, które Zakon uważa za złe - do ich standardowego "repertuaru" jaki wykonują zalicza się między innymi wandalizowanie, podpalenia, rabowanie sklepów i domów, dystrybucja trucizn w żywności, napadanie na powozy konne, zatruwanie źródeł wody, pobicia, gwałty na zlecenie (bez zlecenia z resztą też) i morderstwa.
Kultyści oczywiście są wyjątkowo różni - niektórzy za dnia wydają się normalnymi ludźmi i udają takowych, a inni całe dni i noce szlajają się zamaskowani po ciemnych alejkach i szemranych dzielnicach, wykonując drobne zbrodnie. W wielu większych miastach Waelt ludzie są gotowi wysłać gońca do Zakonu Dremodeyów z podejrzeniem Kultu w okolicy z powodu najmniejszego "dziwnego" zachowania sąsiada, czy sprzedawcy w sklepie.
Pomimo luźnej, pozbawionej hierarchii struktury, Kultem zawsze dowodzi Thrall, osobnik odpowiedzialny za kontakt z lokalnymi członkami Zakonu. Oczywiście nie jest zaskoczeniem, że Zakonnicy uznają kultystów jedynie za śmieci i ledwie odnawialny zasób, którym mogą pomiatać jak szmatami. Thrall też najczęściej jest najinteligentniejszym spośród zgrai, dlatego może nauczyć się Magii - najczęściej obierając kierunek destruktywnej Magii Ognia.
Uzbrojenie[]
„ | Ci chuligani? Jakimkolwiek zagrożeniem na polu bitwy? Ha! Jedyne zagrożenie jakie stanowią, to to, że jak się im za mocno przypierniczy, to upuszczają te kolczaste bronie i konie kaleczą sobie o nie kopyta.
— Adrian Kornelius, Pendekarski Kapral
|
” |
Często gdy Czarny Krzyż rusza do boju, wysyłając swoich Zakonników na miasta i wsi, lub wrogie im armie, Kultyści wychodzą z ukrycia i ruszają do boju, uzbrojeni w cokolwiek tylko mają, od kupionych na targach noży, tasaków do mięsa i siekier do cięcia drewna, przez własnoręcznie robione bronie, aż po ukradzione ze zbrojowni lub od szlachciców profesjonalne bronie.
Nie ubierają się w żadną zbroję, ruszając do walki w tym samym, co noszą podczas napadów i ataków - czarne, lub ciemne szmaty i łachmany nałożone na ich codzienne ubrania, oraz kaptury ukrywające ich lica, które - ze względu na status społeczny, babranie się w kanałach, piwnicach i jaskiniach, a także brak snu z powodu nocnych ataków - są najczęściej brudne, obleśne i pokryte liszajami oraz krostami, z podkrążonymi, zaczerwienionymi oczami.
Ruszają na wroga jak wściekła tłuszcza, wybiegając przed rycerzy Zakonu, wymachując na oślep bronią i starając się zadać jak największe obrażenia, rzucając swoimi tasakami i nożami, strzelając z naprędce sklejonych łuków i drapiąc brudnymi paznokciami jakiekolwiek odsłonięte ciało. Najczęściej jednak wielu z tych zdegenerowanych cywili i wściekłych kmieci ucieka ze strachu kiedy widzi szarżującego na nich Olbrzyma czy Gnolla, wpadając w panikę widząc cokolwiek innego niż człowiek, reszta jednak jest tak zdeterminowana, że potrafi szarżować z widłami i nabitymi gwoździami maczugami na opancerzonych rycerzy lub na artylerię.