Biblioteka Arkanii
Advertisement
Biblioteka Arkanii
Autorstwa GorgonzolaSW

Imperium Rubieżowe jest fanonem. Przeczytajcie to zobaczycie.

Prolog[]

Shertaf Flak, weequayski dowódca piratów, zaraz miał się zjawić na Dandoranie, aby skontrolować pracę swoich towarzyszy. Niedługo zamierzali wyruszyć i zamiast jednej zalesionej planetki woleli zająć Szlaki Handlowe prowadzące z bogatej w minerały, aczkolwiek ubogiej w pieniądze planety Waytol, której państwa z inych części galaktyki przesyłały jej pieniądze w zamian za surowce. Gdy Flak wszedł, przywitał go ithorianin.

- Niech moc będzie z tobą, Shertafie. Czego szukasz?

- Przyleciałem tu aby skontrolować waszą...pracę. - odparł weequay z obrzydzeniem, patrząc na durosjan pijących piwo. Baza była bardzo długim i zatłoczonym tunelem, pozostałością po bazie jednego z Imperiów, które tu kiedykolwiek były.

- Pracujemy dobrze. - odparł ze stoickim spokojem ithorianin - Złapaliśmy nawet jednego z więźniów lokalnej Republiki. Sektor Seeloo nie posiada wielu organizacji. Dwie? Trzy? Może cztery.

- Aktualnie. - odparł weequay - Mamy na razie 71 ABY. Dostaw z innych sektorów nie zatrzymasz. 

- Nie. - uśmiechnął się Flak - Ale dla niektórych Waytol jest kluczowa. Jeśli ją przejmiemy, te mniejsze państewka upadną, co pozwoli temu...Imperium? Przejąć galaktykę.

- Atron. - odparł ithorianin - Ale chyba nie będziemy się w to mieszać, co? W końcu ten cały Atron czy co to tam jest to nie wie nawet o naszym istnieniu.

- I niech tak będzie. Pokaż tego więźnia?

Ithorianin zaprowadził Shertafa do końca tunelu, po czym otworzył jakieś drzwi. Weszli tam, zastając dwóch weequayów: grubego i chudego pilnujących brodacza na krześle. Było jasno, ale Flak zapalił światło.

- Gadaj, gdzie ona jest! - wrzeszczał do więźnia inny weequay. Tego Flak natychmiast rozpoznał - to był szef wydziału przesłuchań, Jonna Cohiyra.

- Odsuń się, Cohiyr. - powiedział ithorianin - To jest Saten Kessen, wnuk Johhara Kessena i syn Novirma Kessena.

- Świetnie. - odpowiedział Shertaf, zamykając hologram - Właśnie wysłałem wiadomość do Seelooańskiej Republiki. Chyba rozpoczęliśmy wojnę. - oznajmił.

Rozdział 1: Konwój Sojuszu Perłowego[]

- Shertafie. Naczy się dowódco. Nasi szpiedzy wykryli okręt Sojuszu Perłowego przelatujący przez najbliższy szlak handlowy Durial. - zameldował weequayski żołnierz Flakowi. Piraci wyższej rangi byli akurat na zebraniu taktycznym, więc nie chcieli, aby ktoś im przeszkadzał.

- Sojusz Perłowy? Co to takiego? - spytał twi'lekański czerwony pirat, Cavis.

- Sojusz Perłowy? - zdziwił się ithorianin-mechanik który oprowadzał Flaka po bazie, I'cakyy - Nic mi o tym nie wiadomo.

- Hmm...- zamyślił się Shertaf - To jest rzecz, o której wiemy tylko ja i Jonna Cohiyra.

- Sir? - nieśmiało spytał żołnierz, który przyniósł wiadomość - Czy ja mógłbym opowiedzieć?

- Nie. - warknął w jego stronę Cohyira.

- Hmm, wiesz, to tak jakby zebranie dowódców. - powiedział Shertaf, zupełnie ignorując Cohyirę.

- Ale sir...

- Spływaj. Już. - zdecydowanie rozkazał Shertaf. Żołnierz ukłonił się niezgrabnie i wybiegł z sali, mówiąc bardzo brzydkie słowa pod nosem.

- Trzeba było zostawić to mnie, sir. - powiedział Jonna Cohyira - Już ja bym go oduczył pyskowania.

- Wybacz, Jon, ale wiesz co myślę o twoich metodach. - odparł Flak - A teraz może opowiesz Cavisowi i I'cakyy'emu o Sojuszu Perłowym?

- Mi też. - chrumknął gammoreański pirat, Gorr.

- I mi. - przytaknęło paru innych.

- No więc. - zaczął Cohyira - Niedaleko sektora Seeloo znajdują się dwa sektory połączone w jeden: Sojusz Perłowy. Dwadzieścia planet zjednoczonych w celu zawierania traktatów pokojowych i przesyłania sobie surowców. Waytel jest jedną z ich głównych dostaw. Dawno temu, Seelooańscy piraci zapadli z nimi we wrogie stosunki. Teraz nadarza się okazja. - uśmiechnął się.

- Myślę, że Gorr poprowadzi atak. - stwierdził Flak - W końcu losowo wybieramy dowódców.

-J...jest. - wybełkotał Gorr

- Naradę dokończymy później. - powiedział Shertaf - Posiedzenie zakończone!


Biały alderaański frachtowiec typu N-8 Freighter leniwie sunął po przestrzeni kosmicznej. Za nim leciały dwa frachtowce T-1, a za nimi jeden T-2. Małe myśliwce A-Wing koloru tak białego, że aż raził w oczy bez ani jednego elementu innego koloru otaczały to wszystko. Te statki leciały w kształt koła. Gorr swoim małym móżdżkiem myślał, że muszą czegoś pilnować, bo inaczej taka formacja byłaby bez sensu.

- Ge..r...ratry n..i..wid..cznos. - wybełkotał do oficera pokładowego, który jako jedyny na tym pirackim frachtowcu skrytym wśród asteroid był człowiekiem - Dd...dział...k st...trzel.

Oficer zrozumiał coś z tego bełkotu, więc wykrzyknął po gammoreańsku:

-Ba'l shuutu! - co znaczyło tyle co ,,strzelać z działek!".

- Kylapur ringa steffana? - spytał ucieszony Gorr, co oznaczało tyle, co ,,Mogę ci mówić po gammoreańsku?".

- Ya. - odparł oficer - Ma' lomaa' Greych.

- Greych. - powtórzył imię oficera Gorr. Wtedy jedno z dział wystrzeliło. Trafiło dokładnie w sam środek niewidocznego obiektu. Ten okazał się...

Gigantyczną Stacją Bojową.

Rozdział 2: Żołnierz z bronią świetlną[]

- Shuutu' da Soicc! - rozkazał Gorr. Działa wystrzeliły. Sojusz Perłowy zdążył się zorientować, że ktoś do nich strzela, i eskadra A-wingów ruszyła w stronę statku Gorra. Z hangaru pirackiego frachtowca wyleciało pięć myśliwców skleconych ze złomu.

- One się zaraz rozpieprzą. - pomyślał Greych. Sam właśnie biegł do hangaru po Republikańską Kanonierkę LAAT/i kupioną na czarnym rynku.

- Ma'la eneda system gravit! - krzyknął do komunikatora Greych. Znaczyło to ,,wejdźmy w atmosferę najbliższego systemu".

Nie był to najlepszy pomysł, bo najbliższą planetą była należąca do SP Newitiuss, ale Greych był drugą co do ważności osobą na statku. Gammoreańscy technicy wykonali polecenie.

Na fregacie prowadzącej konwój żołnierzy z SP jeden z nich, żołnierzy SP, przypominający mandaloriańskiego gwardzistę z przyciasnym hełmem, zameldował pewnemu dowódcy:

- Sir, ktoś do nas strzela, chce chyba odłączyć stację bojową.

- Skąd Sithowie się o nas dowiedzieli?

- To nie Sithowie, sir. To piraci.

- Piraci? Rozprawcie się z tymi złomiarzami.

- Oczywiście, sir.


Manewr wycofania spowodował, że konwój poczuł zwycięstwo. Jednak prawdziwym powodem cofnięcia się w atmosferę nie była przegrana, lecz wysłanie LAAT/i. Myśliwce nadal walczyły w polu asteroid.

- Komandorze Greych, tutaj Złomiarz 1, bez odbioru. Eskadra atakuje T-2. - zameldował weequayski pilot-dowódca.

- Tak jest, Złomiarz dowódco. Mamy dość energii, żeby uruchomić silniki nadprzestrzenne. - odparł Greych, wraz z innymi pilotami kanonierek wlatując w pole asteroid.


- Sir. Zrobili nieoczekiwany manewr. Przez to straciliśmy jedną T-1. - zameldował tajemniczemu dowódcy żołnierz SP.

- Co? Ale stacja nadal trzyma? - upewnił się dowódca.

- Tak jest, agencie. Albo... - powiedział żołnierz, zaglądając przez okno - już nie.

Stacja Bojowa spadła w pole asteroid.

- Ach tak. - wycedził agent - Słuchaj, Lane. Ja zamierzam się...ewakuować. Potem TY przejmiesz dowodzenie.


A-Wingi Sojuszu Perłowego zatoczyły koło. Statek Gorra wystrzelił z kolejnych dział. Rozpoczęła się ofensywa. Greych wymanewrował kilka statków i zaczął strzelać w A-Winga. Myśliwiec eksplodował. Kolejni wybuchali pod naporem nieustającego ognia ze strony piratów. Fregaty T-1 i T-2 poleciały prosto na statek dowodzący piratów. Mocny pancerz, od którego odbijały się strzały, upewnił kapitana T-1 do odwrotu.

Greych leciał na N-8 Freightera. Jego działka pokładowe trzęsły się od laserowych pocisków, które wystrzelały, ale Greych i jego eskadra zwinnie je omijali. Dowódca ,,Złomiarzy" wystrzelił salwę torped w stronę kokpitu. Eksplozja, która tam się wydarzyła, powinna zniszczyć statek, ale zamiast tego statek zestrzelił dowódcę. Niespodziewanie statek Gorra przyleciał i podpiął się do N-8, a T-1 i T-2 weszły w atmosferę i niekontrolowanie rozbiły się o planetę.


- Jak to możliwe?! - wrzasnął agent na pokładzie statku SP, mieczem świetlnym rozcinając ścianę - Jakieś zasrane szmuglerskie ścierwa niszczą naszą stację bojową i połowę konwoju, a ich dowódca podpina się do naszego... - nie dokończył, bo strzała śmignęła mu przed nosem. Żołnierz SP i kilku wynajętych bojowników zaczęło strzelać w stronę Gorra i piratów, którzy wdarli się na statek.

- Kap' Merrss! - wykrzyknął Gorr do komunikatora. Na tą komendę Greych również podpiął się do statku agenta. Jakiś pirat upadł na ziemię ugodzony strzałą w pierś.


Agent stał z boku potyczki i się przyglądał, kiedy poczuł, że coś mocno uderza go w tył pleców. Jako prawdziwy użytkownik mocy nie zabolało go to, a wyciągnął żółty miecz świetlny i zranił napastnika. Ten okazał się być Gorrem, ale agent miał to w nosie. Gorr zaczął zadawać ciosy elektropałką, a ten je blokował. W końcu jednak gammoreanin za mocno uderzył i agentowi miecz wyleciał z ręki.

Nie wiedział co robić. Musiał się bronić. Zaczął...

Dusić Gorra.

Walka nadal trwała, a gammoreanin szarpał się. W końcu jednak zwiesił głowę i padł. Agent splunął na jego ciało.

Piraci powoli poddawali się. W końcu zostało z trzech żołnierzy i Greych.

- Hahahahaha! Wiedzcie, kto was pokonał! - ryknął agent.

- A kim ty, maniaku, jesteś? - zadrwił Greych.

- Ja! Ja...jestem...

Niestety nie dowiedzieli się kim jest, ponieważ ktoś rozpoczął ostrzał na statek. Z kilku wejść wypadło ze sto ciężkozbrojnych piratów. Na ich czele stali Jonna Cohyira i Northelman Cavis. Ten pierwszy rzucił jakimś ostrym świecącym przedmiotem w agenta, który natychmiast porażony upadł na ziemię z owym przedmiotem w piersi. Greych rzucił się na pobliskiego żołnierza SP i grzmotnął nim o ścianę. Inny żołnierz SP, teraz dowodzący, elektropałką przebił dwóch weequayów i zakręcił nimi, tak, że teraz przypomniali makabryczny szaszłyk. Pod naporem jakiegoś durosjanina wycofał się do obitego kokpitu. Durosjanin kopnął go i uznawszy, że żołnierz już nie żyje, rzucił się w wir walki gdzie zaraz ustrzelił go jakiś kiffarski żołnierz SP.

Rozdział 3: Pakt przyjaźni[]

- Generale Eris! Zaatakowali nas...ten Praeventores zginął... - spocony Lane zrelacjonował hologramowi.

- Lane, uspokój się. Po pierwsze, to nie był Praeventores tylko Ekspraeventores. Po drugie, uspokój się. Po trzecie, czemu leżysz w zmasakrowanym kokpicie. Po czwarte, KTO nas zaatakował?! - padła odpowiedź z hologramu.

- Te szczyle...piraci...

- Lane, dbamy o swoje zachowanie. - zwróciła mu uwagę Eris z hologramu - Natychmiast się wycofujemy. Postarajcie się wziąść jakiegoś zakładnika. Mamy teraz ważną sprawę do załatwienia. Szybko.


Jak Lane rozkazał, tak zrobiono. Piraci ganiali po całym statku, strzelając do żołnierzy SP. Jonna Cohyira strzelił w pierś jakiemuś żołnierzowi. Następny zaczaił się na Cavisa, który strzelał do innych, ale i tego zdjął Cohyira cięciem elektronoża wzdłuż kręgosłupa. Spora grupka otoczyła Cavisa, jednak Jonna już nie miał czasu go ratować, zajęty był strzelaniem przez dziurawą podłogę do żołnierzy uciekających hangarem czterema A-Wingami. W paranoi pchali się trzech do jednego kokpitu, tak, że dwa A-Wingi rozbiły się, a jeden ciągle skręcając poleciał w stronę Waytola.

- Zająć mi miejsce! - ryknął Cohyira do żołnierzy na dole. Przyczepił harpun do podłogi i zjechał poziom niżej. Wedle rozkazu weequaya, piraci zaciekle bronili ostatniego, czwartego myśliwca. Jeden pechowiec uderzony przez Lane'a wypadł przez zaporę grawitacyjną i wyleciał w przestrzeń.

- Brawo. Teraz szukajcie jakichś ocalałych kapsuł.- powiedział Cohyira zjeżdżjając do hangaru

- Jesteśmy gotowi się poświęcić...- zastanowił się jakiś rodianin.

- Nieważne. - Cohyira wskiczył do kokpitu i poleciał - Na razie!

×××

Tymczasem jedna z kapsuł ratunkowych pędziła w stronę Seeloo. Siedzieli w niej skrępowany łańcuchami Cavis, Lane oraz dwóch innych żołnierzy SP.

- Mamy go. Eris będzie zadowolona. - uśmiechnął się któryś z żołnierzy.

- Daroy, jak możesz widzieć powód do zadowolenia, kiedy lecimy prosto do stolicy Republiki Selooańskiej! - spanikował drugi żołnierz.

- Przyznam, nie mamy za dużo szczęścia. Republika Seeloo oraz Sojusz Perłowy nie darzą się uczuciem - przyznał Lane - Ale mamy wiadomości dla Eris. Ten jeniec może nam dużo powiedzieć - stwierdził, patrząc na Cavisa.

- O nie. Nic ze mnie nie wyciągniecie - kategorycznie stwierdził Cavis.

- Na pewno nie, bo zaraz się rozbijemy! - wykrzyknął Daroy. Kapsuła była już w atmosferze planety. Daroy, panikując, otworzył drzwi kapsuły.

- Nie! Co ty najlepszego wyprawiasz! - próbował powstrzymać go Lane, ale było za późno. Daroy wyskoczył z kapsuły, tym samym soadając i popełniając samobójstwo.

Wkrótce okazało się, że niepotrzebnie. Systemy kapsuły zamortyzowały upadek

CDN

[Pokaż/Ukryj]
Postacie Stworzenia Modele droidów Wydarzenia Miejsca
Organizacje i tytuły Rasy rozumne Pojazdy i statki Broń i technologia Różne

Postacie

Postacie główne

  • Shertaf Flak
  • Greych
  • Jonna Cohyira
  • Saten Kessen
  • Hallie Perks

Postacie poboczne

  • Nora Organa-Solo
  • Talverus Organa
  • Gorr
  • Northelman Cavis
  • Amelié Eris
  • Giff Tate
  • Niezidentyfikowany Ekspraeventores
  • i inni

Stworzenia

  • Naskus
  • Kongo

Modele droidów

  • Droid typu 2R-7 (automatyczny pilot)
  • KN-2RA ,,Kendra"

Wydarzenia

  • Atak na konwój Sojuszu Perłowego
  • Porwanie Satena Kessena (tylko wspomniane)
  • Pierwsza Bitwa o Seeloo

Miejsca

  • Seeloo
  • Sektor Seeloo
  • Terytorium Sojuszu Perłowego
    • Waytol
    • Newitiuss
  • Dandoran
    • Baza piratów na Dandoranie

Organizacje i tytuły

Rasy rozumne

Pojazdy i statki

  • Alderaański frachtowiec N-8
  • Frachtowiec T-1
  • Frachtowiec T-2
  • A-wing Sojuszu Perłowego
  • Myśliwce piratów
  • Flagowy statek Gorra

Broń i technologia

  • Stacja Bojowa Sojuszu Perłowego
  • Elektro-nóż
  • Elekropałka

Różne

  • Konwój Sojuszu Perłowego w 71 ABY
Advertisement